cześć!
Wiosna to zwykle czas zbierania żniw zimowego treningu. Albo jedziemy w skały – i jest fajnie, albo z rozżaleniem stwierdzamy, że lipa i że coś nie żre tak, jak powinno. To dobra pora, żeby przeanalizować swój trening pod kątem „przystawalności” do wspinaczki w skałach.
Sposoby są różne. Kilka popularnych „myków” opisałem w artykule, który w kwietniu opublikowało wspinanie.pl.
Piszę w nim, co zrobić, żeby zbliżyć nasz trening do wspinania w skałach. Uwaga – najistotniejsza jest zmiana mentalna, czyli to, w jaki sposób postrzegacie swój trening. Zawsze coś z czegoś wynika a w trenigu zapominamy o różnicach między ścianką a skałką. Na przykład:
- 2 minuty wspinania w skałach to zazwyczaj 2 minuty często izometrycznych napięć, nie przypominających „biegania” po obwodach
- stopnie rzadko są dokładnie pod nami i w dodatku tak rozmieszczone, by umożliwić idealną skrętkę
Oczywiście tekst nie załatwia wszystkiego. Najważniejszy, jest solidny i rzetelny ładunek:)