Arco – kochasz czy nienawidzisz?

To jedyne miejsce w Europie, gdzie naprawdę poczujesz, że wspinanie to sport masowy. Ze wszystkimi tego plusami i minusami. Jest tu zakupowy szał, tłumy w skałach i poza nimi, ale i kawał fajnego łojenia, którego warto spróbować – i wyrobić sobie własne zdanie. Zapraszam nad Gardę!

W opinii znajomych wspinaczy Arco ma status szczególny. Był tu każdy, lub prawie każdy znany mi amator freeclimbingu, jednak wiele osób, zwłąszcza tych, co to już nie jedno widzieli, uważa to miejsce po prostu za przereklamowane. Sam regularnie narzekam na wyślizgane drogi, tłumy w skałach, problemy z parkowaniem, co nie zmienia jednak prostego faktu: Arco było, jest i będzie jedną ze stolic światowego wspinania. I mimo, że dróg nie przybywa tu w kosmicznym tempie, jak choćby w zdobywających teraz popularność rejonach Grecji czy Chorwacji, to jednak fajnie jest tu wpaść raz na jakiś czas, żeby sprawdzić, czy w Massone wciąż jest fajny wspin, lody na rogu dalej smakują wybornie a w topo nie przybyło kilku nowych sektorów. Mało jest miejsc, które z czystym sumieniem poleciłbym na pierwszy wspinaczkowy trip i eksplorację europejskich ogródków wspinaczkowych.

Rejon Nago - fajne wspinanie nie tylko w szarej skale
Rejon Nago – fajne wspinanie nie tylko w szarej skale

Swoją wyjątkowość Arco zawdzięcza lokalizacji – jest tu blisko prawie z każdego zakątka Europy, dodatkowo charakterystyczna jest wielka różnorodność oferty wspinaczkowej, która może człowieka oszołomić – w przewodniku znajdziecie ponad 100 sektorów liczących od kilku, do ponad stu dróg. Przewodnik po samych wielowyciągówkach jest jeszcze grubszy, a przecież to tylko „przedmurze Alp”… to sporo, zwłaszcza dla kogoś, kto przyjechał tu prosto z Rzędkowic.

Massone w pełnej krasie. Fot: Thomas Ribière, www.wikiwand.com
Massone w pełnej krasie. Fot: Thomas Ribière, www.wikiwand.com

Do tego dochodzą mniej wspinaczkowe atrakcje dobre na resty – nieograniczone możliwości trekkingowe, dziesiątki kilometrów ciekawych tras rowerowych, viaferraty (raczej przystosowane dla mało wprawnych turystów, ale zawsze;) Jest rzeczka, jezioro Garda, czyli jedna z bardziej popularnych włoskich wakacyjnych miejscówek. Sama wspinaczka, jeśli nie szukamy setek przewieszonych 8a, a celujemy w dobrze ubezpieczone drogi w umiarkowanych trudnościach, mamy tolerancję na wyślizg (skoro wspinamy się na Jurze, to pewnie mamy) – będziemy zadowoleni. Jest to miejsce innego sortu niż Kalymnos, Rodellar czy Tarn. Mógłbym nawet rzec, że nie ma sensu jechać do Arco, bo jest w Europie kilka fajniejszych miejsc. Mógłbym, gdyby nie to że wkręciłem się w kilka dróżek, widziałem kolejny atrakcyjny sektor i znów planuję kolejny wyjazd. Taki lajf;)

Okolice Arco to hektary dobrze obitej skały z drogami w każdych trudnościach
Okolice Arco to hektary dobrze obitej skały z drogami w każdych trudnościach

Kiedyś do Arco wpadało się na zakupy. Ponoć Arco to takie branżowe „państwo w państwie”, które sprzedaje więcej szpeju niż całe Włochy wzięte razem do kupy. Teraz ceny w sklepach raczej się wyrównały, ale oferta jest nadal na tyle atrakcyjna, że raczej nietrudno szarpnąć się na kolejny secik ekspresów czy nowe spodnie. Kolejną okazją, dla której warto pojawić się w Arco (pod koniec sierpnia), to festiwal Rock Master, który w tym roku świętował swoje 30-lecie. Przez tydzień w miasteczku odbywają się liczne imprezy środowiskowe, slajdowiska, koncerty, no i rzede wszystkim wielkie zawody które miały nawet status Mistrzostw Świata (tutaj trochę moich tegorocznych wynurzeń dla portalu wspinanie.pl). Dodatkową (wątpliwą) atrakcją jest możliwość postania sobie w kolejce do kibla z Adamem Ondrą, czy przybicie piątki Minie Markovič. Nie jest to jednak czas dla szukających odosobnienia i prywatności!

Arco Rock Master
Arco Rock Master. Blichtr, hajlajf i strzelające szampany. Ostatnio grali tam nawet polski hymn

Andrzej Zawada powiedział kiedyś, że ten, kto przynajmniej raz w roku nie jest przejazdem w Katmandu, nie jest godzien nazywać się podróżnikiem. Cała wspinaczkowa światowa czołówka wpada przynajmniej raz w roku do Arco, więc…?

LOGISTYKA

Dojazd

Autem lub samolotem. Jeśli autem, najlepiej kierować się na Innsbruck i przełęcz Brenner, od której mamy do przejechania niecałe 200 km. Najbliższe sensowne lotnisko to Bergamo, na które lata m. in. Ryan Air, trochę dalej jest też Wenecja. Dojazd z Bergamo wymaga dojazdu pociągiem do Brescii lub Rovereto i złapanie autobusu do Arco. Lepiej skomunikowana ze światem jest leżąca nad brzegiem jeziora Riva del Garda. Na miejscu warto mieć auto, szczególnie, jeśli nie chcemy ograniczać się do wspinania w promieniu 3 km od miasteczka.

Wspinanie

Wapień, granit. Będąc na miejscu trzeba się powspinać w Massone, Nago czy La Goli. Olbrzymia oferta dobrze ubezpieczonych dróg dla początkujących.

Noclegi

Arco, jak i cała okolica, to miejsce ultra turystyczne, nie ma więc problemu z zakwaterowaniem na każdym poziomie grubości portfela. Kilometr od centrum znajdziecie dwa kempingi: „ZOO” oraz miejski „Camping Arco”. Oba mają podobny standard i poziom obłożenia, oba są pełne rodzin z dziećmi. Plus: nielimitowany dostęp do rzeczki.

Zakupy

Jedzenie: przy drodze do Rivy kilka marketów i dyskontów znanych sieci.

Kiedy jechać

Są tu rejony na wszystkie 4 pory roku. Należy pamiętać, że większość najfajniejszych rejonów ma wystawę południową, stąd idealna będzie wiosna i jesień. Choć latem jest tu bardzo gorąco, tym, którym nie zależy na „cyfrze życia”, będzie się podobało.

Polecane scenariusze na rest

  • piesza wycieczka na Monte Stivo. Świetne widoki na Dolomiti de Brenta, Gardę i inne okoliczne górskie grupy. Czas trwania: 4 godziny. Trzeba podjechać na przełęcz Santa Barbara (okolice Ronzo Chienis)
Tyle przejść. Widok z Monte Stivo
Tyle przejść. Widok z Monte Stivo
  • samochodowy wypad do Madonny di Campiglio, której przedstawiać nie trzeba, połączony z krótkim spacerem. Wyborne widoki!
  • Via ferraty. Ta, która startuje vis a vis kempingu i prowadzi na szczyt Colodrii zajmie Wam nie więcej niż godzinę i warto się na nią wybrać, szczególnie wcześnie rano, żeby uniknąć kolejek (jast bardzo łatwa i oblegana rzez wycieczki). Są jeszcze inne i tutaj odeślę do fajnych tekstów wygrzebanych w sieci: F. Susatti i dell’AMICIZIA
A tu widoczek z Colodrii, czyli wielkiej ściany nad Arco
A tu widoczek z Colodrii, czyli wielkiej ściany nad Arco
  • lody (mają nawet takie o smaku wina mszalnego – serio!) oraz pizza:)
  • bouldering w Val Daone (miał być rest?)
  • spacer na zamek
  • plażing nad Gardą

Topo

Do kupienia na miejscu. Jest kilka wydań, różne wersje językowe. Warto kupić wydawnictwo Versante Sud – sporo fajnych treści i ułatwiające życie QR kody, które bardzo ułatwiają nawigację (dojazd OS do takiego Nago wcale nie jest łatwy). Super sprawą są też broszurki topo wydane przez gminę – jest w niej tylko i aż 13 rejonów, w tym najpopularniejsze. Numeracja z gminnego topo zgadza się z numeracją na skałach (każda droga ma swój dyskretny numerek w formie tabliczki).

Le piazzole - jeden z młodszych rejonów
Le piazzole – jeden z młodszych rejonów z wciskającym siódme poty podejściem w stromym lesie

Info w sieci:

www.gardatrentino.it
www.rockmasterfestival.com